Weź udział w konferencji DPS Forum 2024
25 / 09 / 2024
Rafał Piłat (Designer and Project Manager): Mindsailors to inicjatywa, którą zapoczątkowała moja współpraca ze spółką działającą w Hong Kongu i zajmującą się eksportem taniej elektroniki. Ponieważ zajmowałem się grafiką, wspierałem tę działalność w tematach kreatywnych. Jednak firmie coraz trudniej było konkurować na rynkach zalanych podobnymi produktami i, mówiąc delikatnie, nie najwyższej jakości. Do tego nowe projekty, które powstawały w Chinach nie zadowalały właścicieli firmy – były wtórne i nieciekawe. Dlatego z końcem 2005 roku postanowiliśmy, że będziemy tworzyć projekty w Polsce, a w Chinach będzie produkcja.
Założyliśmy więc w Polsce spółkę córkę, a ja byłem odpowiedzialny za zbudowanie zespołu. Na początku były to trzy osoby – Michał Bonikowski, Jarek Ostaszewski i ja. Stanowiliśmy trzon kreatywnego działu i każdy z nas początkowo zajmował się nieco innymi rzeczami. Michał odpowiadał za projektowanie przestrzenne, Jarek za grafikę użytkową i identyfikację wizualną produktów oraz materiałów web/print. Ja oprócz spraw organizacyjnych wspierałem chłopaków początkowo w tematach grafiki użytkowej, później również w modelowaniu 3D. Polska spółka nosiła nazwę spółki matki, a my bardzo chcieliśmy podkreślić europejskie pochodzenie i odciąć się od konotacji sugerujących powiązania z Chinami. Tak zrodził się pomysł na nazwę i markę Mindsailors, która, jak się potem miało okazać, była początkiem czegoś większego.
I jak się sprawdził ten nowy koncept biznesowy?
Rafał Piłat: Po pierwszych trzech miesiącach mieliśmy duże obawy co do funkcjonowania firmy według nowych założeń biznesowych, ponieważ chińscy inżynierowie stwierdzili, że nie da się produkować sprzętu na podstawie stworzonych w Polsce projektów nie idąc na duże kompromisy konstrukcyjne. Dziwiło nas to, ponieważ nie były one szczególnie skomplikowane, ale nie mając doświadczenia konstruktorskiego nie mieliśmy żadnych kontrargumentów na swoją obronę. Dlatego też postanowiliśmy dokształcić się w sztuce projektowania pod kątem produkcji, tak aby móc odpowiedzieć na pytania czy argumenty przedstawiane przez chińskich kolegów. Ostatecznie po dwóch latach mieliśmy ok. 20 produktów przygotowanych od początku do końca przez nas – m.in. pendrive’y, obudowy do dysków, huby.
Byliśmy w stanie realizować kilka, a nawet kilkanaście projektów jednocześnie. W ciągu 3 lat spółka z Hong Kongu bardzo urosła i planowała wejść na warszawską Giełdę Papierów Wartościowych. Niestety, plany te spaliły na panewce przez światowy kryzys finansowy z 2009 roku. Ludzie przestali kupować elektronikę, która nie jest przecież produktem pierwszej potrzeby. Inwestorzy się wycofali, a nasi właściciele postanowili zrezygnować z produkcji i poprzestać na działalności handlowej, ponieważ nie widzieli możliwości szybkiego wzrostu biznesu do skali sprzed kryzysu. My chcieliśmy rozwijać się w obszarze projektowania, dlatego zdecydowaliśmy się na kontynuowanie działalności pod własnym szyldem Mindsailors, ale już jako niezależnej spółki będącej w naszych rękach.
Czy od razu pojawili się klienci?
Rafał Piłat: W 2009 roku zapotrzebowanie na projekty było bardzo mizerne. Musieliśmy przekonywać klientów, że tak naprawdę design jest dla nich inwestycją, a nie wydatkiem. Zdarzały się osoby, które mówiły, że to, co my proponujemy, mogą zlecić studentowi za dużo niższą kwotę.
Na szczęście nasze produkty sprzedawaliśmy już na całym świecie, więc zaczęły kontaktować się z nami zagraniczne firmy, które potrzebowały nowych, unikatowych przedmiotów do produkcji pod swoim brandem. Do 2009 r. udało nam się zdobyć kilka prestiżowych nagród za wzornictwo m.in. iF Design Award, co tylko dodało nam wiary w siebie i pokazało, że niewielkie polskie studio projektowe jest w stanie stworzyć produkty doceniane za granicą. Trafialiśmy nawet na podróbki naszych produktów, co było kolejnym, tym razem nieoficjalnym potwierdzeniem uznania projektów, które powstały w naszym studiu.
Kilka lat temu, jako pierwsza polska firma zdobyliście nagrodę iF Product Gold Award, wyróżnienie nazywane Oscarem designu. Czy nagrody są dla Was miłym dodatkiem, czy przekładają się też na zainteresowanie klientów i tym samym, kolejne zlecenia?
Rafał Piłat: Nagrodzone projekty wzbudzają duże zainteresowanie nie tylko branży, ale też klientów. Mamy na swoim koncie już kilka prestiżowych wyróżnień i za każdym razem, gdy nagroda trafia w nasze ręce, obserwujemy więcej zapytań od potencjalnych klientów. Rzeczywiście, w 2014 roku jako pierwsza polska firma w 50-letniej historii iF Product Award, otrzymaliśmy to wyróżnienie za interaktywną kostkę DICE +, którą stworzyliśmy razem z Game Technologies.
Mikołaj Wiewióra (Designer and Constructor, Mindsailors): Często jest tak, że produkty zgłaszane są do konkursów przez naszych klientów, co nas niezmiernie cieszy, bo oznacza to, że są oni nie tylko zadowoleni ze współpracy, ale też dumni z jej efektów.
Jak sami podkreślacie, Wasze projekty są wynikiem wspólnych pomysłów i dobrych relacji, jakie tworzycie z klientami. Czy możecie podać przykład takiej współpracy?
Mikołaj Wiewióra: Dobrym przykładem jest wspomniana już firma Game Technologies. Tu owocna współpraca doprowadziła do wspólnego biznesu i dziś razem tworzymy markę Mindsailors. Inny klient, o którym chciałbym wspomnieć to Renex, czyli firma, dla której stworzyliśmy obudowę do robota lutowniczego. Nad tym projektem pracowało kilka osób, ale została wybrana moja koncepcja wizualna, więc jestem z nim szczególnie związany. Jest to też przykład designu promowanego przez klienta – produkt został zgłoszony do Dobrego Wzoru Instytutu Wzornictwa Przemysłowego. Ale tak naprawdę w gronie naszych stałych klientów jest wiele firm, takich jak Gemalto i Polsat, z którymi współpraca układa się znakomicie od wielu lat.
Wspomnieliście, że kilkanaście lat temu zapotrzebowanie na designerskie produkty nie było w Polsce zbyt duże. Patrząc na Wasze bogate portfolio myślę, że trochę się na tym polu zmieniło…
Rafał Piłat: Dużo się zmieniło. Przede wszystkim następuje zmiana pokoleniowa. W coraz mniejszym stopniu ciąży na nas poprzedni system, który nie wspierał kreatywności, a wręcz przeciwnie, nagradzał przeciętność i zachowawczość. Po drugie, łatwiejszy jest dostęp do finansowania nowych pomysłów. Są to zarówno fundusze strukturalne, jak i prywatni inwestorzy. W tym momencie nie jest problemem znalezienie finansowania ciekawych projektów. To inwestorzy mają czasami problem ze znalezieniem projektów, które mogliby wesprzeć.
Mikołaj Wiewióra: Często firmy przychodzą do nas z prototypami, których przeniesienie do produkcji seryjnej przekracza ich możliwości. I my pomagamy im w tym procesie. Naszej pracy często towarzyszą słowa Roberta Kiyosaki, mówiące, że jeśli chcesz gdzieś dojść, najlepiej znajdź kogoś, kto już tam doszedł. Mamy na koncie ponad setkę projektów i wiemy, jakie problemy możemy napotkać. Są też klienci, którzy oczekują od nas wsparcia przy jednym z etapów, a dysponują własnymi zespołami inżynierów, którzy zajmują się wdrożeniem produktów. Jesteśmy w stanie włączyć się w dowolnym momencie i wesprzeć klienta tam, gdzie zaistnieje potrzeba uzupełnienia braków w zespole.
Do tworzenia swoich projektów używacie oprogramowania SOLIDWORKS. Dlaczego?
Mikołaj Wiewióra: SOLIDWORKS jest narzędziem uniwersalnym. Pozwala nam w bardzo krótkim czasie przedstawić za pomocą modelu 3D to, co sobie wyobrażamy. Po drugie, modele stworzone w tym programie są nie tylko wizualną reprezentacją tego, co widzimy na ekranie, ale też mają duże prawdopodobieństwo bycia wyprodukowanym. Wiele biur projektowych zajmujących się wzornictwem przemysłowym jeszcze do tego etapu nie doszła. Biura te współpracują z klientem wyłącznie na etapie koncepcyjnym. Nie skupiają się na tym, aby zaprojektowany przez nie produkt spełniał wymogi produkcyjne. Dlatego też korzystają z innych narzędzi.
Dziś umiejętność obsługi SOLIDWORKSa jest jedną z kluczowych umiejętności w przypadku zawodu projektanta czy konstruktora. Sam jestem przykładem osoby, która nie miała perfekcyjnie dopracowanego portfolio, a znając dobrze ten program, dostałem pracę w Mindsailors.
Rafał Piłat: SOLIDWORKS pomaga być projektantem produktu. Na samym początku, gdy nie znaliśmy SOLIDWORKSa, pracowaliśmy w “Maksie”. Wykonywaliśmy wizualizacje. Potem chińscy inżynierowie przetwarzali to według swojej wizji, nie zawsze zgodnej z naszą. Ponieważ trzeba było przenieść te modele do środowiska CAD, nasz chiński Project Manager zasugerował, że powinniśmy modelować w programie, w którym oni pracują, czyli w SOLIDWORKS. Zaczęliśmy się więc uczyć programu i w 2007 roku pracowaliśmy już tylko w nim, ponieważ znacznie skracał proces projektowania.
Jeżeli jakaś koncepcja przechodziła dalej, nie trzeba było jej modelować od początku. Poza wygodą, oznaczało to wprowadzenie dyscypliny i dbałości, aby koncepcje były poprawne konstrukcyjnie i aby nie tworzyć projektu, który nie będzie możliwy do wykonania. Ciężko byłoby zastąpić to narzędzie innym. Jest to też standard w branży. Jeżeli w branży 2D pracuje się na produktach Adobe, to w przypadku środowiska CAD jest to SOLIDWORKS. Zdecydowana większość narzędziowni oraz wykonawców pracuje w SOLIDWORKS i wymiana plików i cała komunikacja jest dużo łatwiejsza.
Dziękujemy za wywiad. Do zobaczenia podczas konferencji DPS FORUM 2018 na której będziecie zarówno wystawcą jak i prelegentem.
25 / 09 / 2024
20 / 09 / 2024
30 / 08 / 2024
Zastanawiasz się które oprogramowanie sprosta Twoim oczekiwaniom? Skorzystaj z kreatora oferty.
Potrzebujesz dodatkowej konsultacji?
Skontaktuj się z nami